czwartek, kwiecień 25, 2024

Ciekawą historię, jaka miała miejsce 200 lat temu w bocheńskim gimnazjum, przekazał w swoim pamiętniku urzędnik galicyjski Benedykt Gregorowicz.[1] Występki niesfornego i sprytnego ucznia Schlossera, który upodobał sobie wino z beczki księdza profesora, nie przeszkodziły mu później w chwalebnej działalności patriotycznej.

Powstanie krakowskie i rabacja galicyjska 1846 roku to dwa dramatyczne wydarzenia, które mimo upływu 175 lat przywołują u mieszkańców ziemi bocheńskiej krwawe obrazy chłopów mordujących powstańców i szlachtę, czy napadających na kościoły i duchownych. Jak to się stało, że ci którzy mieli wspomóc powstanie otwarcie przeciw niemu wystąpili z widłami, siekierami i cepami w ręku? I jaką role w tym dramacie odegrali austriaccy urzędnicy z Bochni? Spróbujmy odpowiedzieć na te pytania i pokazać przebieg tych wydarzeń w Bochni i okolicy.

Udział mieszkańców Bocheńszczyzny w powstaniu styczniowym lub ich wkład w pomoc dla tego największego zrywu zbrojnego Polaków w czasach zaborów upamiętniają wyjątkowe krzyże. Dzięki wierze i świadomości  mieszkańców Wiśnicza, Lipnicy Murowanej i Iwkowej, możemy dziś je na nowo podziwiać, tym bardziej, że położone są w atrakcyjnych turystycznie miejscach Wiśnicko-Lipnickiego Parku Krajobrazowego.

Powstanie Styczniowe

Bochnia i mieszkańcy ziemi bocheńskiej wnieśli spory wkład w pomoc dla tego największego narodowego zrywu zbrojnego przeciwko carskiej Rosji. Wielu ochotników wzięło bezpośredni udział w powstaniu, przekraczając granicę zaboru i walcząc w różnych partiach powstańczych. Inni organizowali pomoc dla powstańców, gromadząc pieniądze, broń i zaopatrzenie, a po ich powrocie udzielając opieki i wsparcia. Wreszcie po upadku powstania wielu jego uczestników osiadło w Bochni i okolicach czynnie włączając się w rozwój miasta, które nie pozostało bierne na wydarzenia lat 1863 - 1864 r.