28 listopada 1944 r. (wg niektórych źródeł 27 listopada) miała miejsce jedna z najbardziej spektakularnych akcji partyzanckich na terenie ziemi bocheńskiej. Oddział Obozowych Drużyn Bojowych (zbrojne ramię Stronnictwa Narodowego) dokonał w Wieruszycach k. Łapanowa ataku na wóz niemieckiego generała Waltera Herolda. Akcja zakończyła się zabiciem generała, ale pociągnęła za sobą straszliwe represje ze strony Niemców.

Walter Herold dowodził stacjonującą w okolicy 10. Dywizją Grenadierów Pancernych, odesłaną pod Bochnię na odpoczynek po walkach na Węgrzech. Sztab stacjonował w majątku Dąbrowica k. Chrostowej. Jego oddział błędnie kojarzył się ludności z esesmanami, ze względu na trupie czaszki naszyte na kołnierzach i czapkach. W rzeczywistości byli to żołnierze Wermachtu. miejsce akcjiŚwieżo awansowany generał (awans otrzymał 9 listopada) jechał  samochodem osobowym na objazd swoich oddziałów rozlokowanych w okolicznych wsiach. Wg relacji Jana Kaczmarczyka ps. „Wik”, oddział dywersyjno-bojowy NOW w sile 16 ludzi urządził zasadzkę koło ruin zamku w Wieruszycach. Akcją dowodził Stanisław Nowak „Iskra”, który przebrany w mundur niemiecki dał znak lizakiem do zatrzymania się. Gdy samochód generała jechał dalej jeden z partyzantów oddał serię strzałów do szoferki samochodu. Jadący w samochodzie dowódca dywizji, został zabity strzałem w głowę, a kierowca lekko ranny w rękę. Partyzanci zabrali kierowcę i jednego z niemieckich oficerów do lasu w Cichawce, a samochodem z zabitym generałem odjechali w kierunku Słupi w powiecie limanowskim. Wg innych relacji Walter Herold miał zostać ciężko ranny i zmarł później. Ciało generała zakopali niedaleko dworu, a samochód schowali w lesie.

pomnik w Żerosławicach upamiętniający zbrodnię niemieckąJuż po kilku godzinach Niemcy ściągali w okolice Łapanowa kolejne oddziały, które dokonywał  rewizji w Brzozowej, Łapanowie i pobliskich wsiach. Następnego dnia, wczesnym rankiem Niemcy urządzili obławę i aresztowania ludzi w Tarnawie i Kępanowie (pow. bocheński), Żerosławicach (pow. myślenicki), w Lasocicach i Słupi (pow. limanowski). Aresztowali początkowo 60 ludzi, z czego po przesłuchaniu zatrzymali 13 osób, a resztę zwolnili. Oprócz tego w ich ręce wpadło 2 partyzantów i kobietę z oddziału „Szczerbca”. Wszystkich odwieziono do aresztu w Bochni, przy czym dwóch żołnierzy Szczerbca zostało  odbitych przez partyzantów.

Po wymuszeniu zeznania na jednym z aresztowanych Niemcy znaleźli zakopane koło dworu w Słupi ciało Waltera Herolda, a w dworze w Żerosławicach odkryli auto niemieckie zabrane kiedyś przez oddział NOW-u.

7 grudnia 1944 r. około godziny 13.00 pod dwór w Żerosławicach przyjechała kolumna samochodów ciężarowych i osobowych oraz samochód więzienny, w którym było 33 więźniów przywiezionych z więzienia Montelupich w Krakowie oraz 7 z pobliskiej Słupi. Zabudowania dworskie zostały podpalone, a więźniowie zamordowani. Część z nich stojących na samochodzie przywiązano drutami za szyję do drąga umocowanego między dębami, a następnie samochód ruszył i wszyscy zawiśli na drągu. Ofiary niemieckiego mordu zostały wrzucone do palących się budynków. Wg relacji świadków niektórzy mieli spłonąć żywcem.

tablica na pomnikuPo kilku dniach właścicielka dworu w Żerosławicach Anna Bzowska wraz z Leonem Dziedzicem zebrała szczątki zamordowanych i pochowała je we wspólnym grobie. W 1945 roku, staraniem mieszkańców Żerosławic, postawiono tu pomnik upamiętniający ofiary niemieckiego odwetu za śmierć generała.

Ciało zabitego przez partyzantów generała Waltera Herolda pochowano na wydzielonej działce cmentarza dla żołnierzy niemieckich na cmentarzu komunalnym w Bochni przy ulicy Orackiej. Jego grób z drewnianym krzyżem widział kilka dni po pogrzebie wspomniany J. Kaczmarczyk „Wik”. Kwatera żołnierzy niemieckich znajdowała się między cmentarzem z I wojny światowej a kwaterą czerwonoarmistów i jeszcze w latach 50-tych była w dobrym stanie. Z czasem na jej miejscu rozpoczęto pochówki cywilne, a szczątki niemieckie chowano głębiej. Nie wykluczone więc, że ciało generała doktora Waltera Herolda nadal się tam znajduje. Jego grobu bezskutecznie szukała rodzina w latach 90. XX wieku.

Zabranych przez partyzantów adiutanta i szofera kierownictwo Narodowej Organizacji Wojskowej próbowało wymienić za kilku polskich więźniów politycznych. Ponieważ Niemcy nie zgodzili się na to, uwięzieni „zostali schowani pod ziemię”.

Ważniejsze źródła: