piątek, kwiecień 19, 2024
fragment płyty nagrobnej Piotra III Kmity w katedrze wawelskiej

Spis treści

Spośród wielu rodzin szlacheckich osiadłych na ziemi bocheńskiej jeszcze w średniowieczu, szczególnie wyróżniali się  Kmitowie z Wiśnicza, władający przez ponad 200 lat południową częścią naszego regionu i należący do elity politycznej państwa w średniowieczu i odrodzeniu. 

Korzenie rodu

Drzewo genealogiczne Kmitów. Oprac. R. TrawkaKmitowie wywodzili się z rodu Szreniawitów, który już w XII wieku posiadał w Koniuszy, niedaleko Proszowic, znaczny ośrodek swoich dóbr. Liczni Szreniawici występują tam także jako fundatorzy i opiekunowie miejscowego kościoła parafialnego. 
W tejże parafii leżała wieś Damianice (nie mylić z podbocheńskimi Damienicami). To właśnie stamtąd wywodziła się rodzina Kmitów, która w połowie XIV w. osiedliła się w Wiśniczu i okolicach. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na nietypowe nazwisko Kmitów. Zdaniem A. Bonieckiego, autora znakomitego Herbarza Polski, wbrew przyjętemu zwyczajowi w XV-tym stuleciu, Kmitowie przybrali nazwisko nie od dziedziczonego majątku, a od imienia jednego ze swoich przodków. Ale zdaniem językoznawców nazwisko to może pochodzić od czeskiego słowa Kmitati, oznaczającego "błyszczeć", ewentualnie Kmit - drganie, migotanie. Przyznać trzeba, że to drugie wyjaśnienie znacznie lepiej pasuje do rodu, który przez dwa wieki lat zaliczał się do najbogatszych i najbardziej wpływowych w Polsce...

Szreniawa

herb SzreniawaHerbem, którym pieczętowali się Kmitowie była Szreniawa (Śreniawa). Przedstawia ona srebrną krzywaśń ze złotym krzyżykiem kawalerskim na czerwonej tarczy. Nad tarczą hełm ukoronowany z labrami; klejnot to dwa rogi turze z czterema dzwoneczkami na każdym. W późniejszej formie herbu rogi zastąpiono trąbami, między którymi pojawiła się głowa lwa. Owa krzywaśń przypominająca odwróconą literę S wywodzi się od kuli czy pastorału biskupiego. Może to świadczyć o pochodzeniu rodu od jakiegoś biskupa czy ważnego duchownego. Już jednak od czasów Jana Długosza (druga połowa XV w.) na herbie Kmitów krzywaśń zaczęto opisywać jako rzekę Szreniawę i tak forma herbu utrwaliła się w późniejszym okresie. Wiązało się to zapewne z faktem, iż pierwotne siedziby w ziemi proszowskiej leżały nad rzeką Szreniawą. Kmitowie używali również zawołania "Szreniawa"; inne rodziny Szreniawitów posługiwały się zawołaniem "Ocele" (bródka na podkowie).

Magnacka fortuna

Widok zamku Kmitów w WiśniczuGęste zasiedlenie ziemi proszowskiej przez innych Szreniawitów sprawiło, że Kmitowie na początku XIV wieku przenieśli swą siedzibę do Wiśnicza (Starego). Za Wiśniczem przemawiały przede wszystkim względy gospodarcze, to jest jego położenie przy szlaku handlowym na Węgry oraz możliwość objęcia świeżo zagospodarowanych terenów. Nie bez znaczenia było też niedalekie położenie Wiśnicza od Krakowa, umożliwiające stosunkowo bliski kontakt z dworem królewskim i robienie tam kariery politycznej. Nie wiadomo, w jaki sposób Kmitowie weszli w posiadanie tej miejscowości, która w 1254 r. była jeszcze własnością klasztoru Benedyktynek w Staniątkach. Wiele jednak wskazuje na to, że odkupili Wiśnicz bezpośrednio od benedyktynek w II połowie XIII wieku lub dostali wieś jako nadanie królewskie za zasługi oddane Władysławowi Łokietkowi.

Posiadłości Kmitów w ziemi krakowskiej do początków XVI w. Opracowała R. TrawkaPierwszym potwierdzonym w źródłach panem na Wiśniczu był Kmita z Damianic, występujący w dokumentach z lat 1350-1351. W 1364 r. stary Kmita podzielił swój majątek z synem Janem, któremu przekazał Wiśnicz Wielki i Mały, Kobyle, połowę Leksandrowej i Łomnę, a sam zatrzymał sobie jedynie część dóbr w Damianicach. Dobra wiśnickie powiększył Jan w 1372 r. kupując wieś Rogozie od innego Szreniawity - Klemensa z Kurowa. Potem do dóbr wiśnickich dołączono Połom i część Borównej, a pod koniec XV w. szereg wsi na zachodzie ziemi bocheńskiej - tj. Gierczyce, Dąbrowicę, Biernaszowice (dziś już nie istnieją) oraz Grabinę. Największy rozkwit klucza wiśnickiego nastąpił w XVI w., kiedy do dóbr wiśnickich Piotr V Kmita dołączył Kurów, Nieszkowice Wielkie i Małe, Uście (osada nieistniejąca) Dołuszyce, Olchawę, Siedlec i Gnojnik. Łącznie w połowie XVI wieku majątek rodziny Kmitów w rejonie Wiśnicza składał się z zamku oraz 24 wsi dziedzicznych i części 2 innych.

Uzupełnieniem wsi dziedzicznych były dzierżawy przez Kmitów posiadłości królewskich. Od 1404 r. w rękach Kmitów pozostawała Lipnica Murowana, którą panowie na Wiśniczu dzierżawili razem z jej przedmieściami - Lipnicą Dolną i Górną. Pod koniec XV stulecia Piotr III Kmita wykupił dodatkowo wójtostwo lipnickie oraz położony niedaleko Rajbrot. Czasowo własnością Kmitów były jeszcze takie wsie powiatu bocheńskiego jak: Cerekiew, Cichawka, Drwinia, Wola Drwińska, Siedlec.

Dodajmy, że dobra Kmitów w okolicach Bochni i Wiśnicza, stanowiły tylko część ogromnej fortuny Kmitów. Większa część ich majątku znajdowała się, bowiem w ziemi sanockiej i przemyskiej, gdzie Kmitowie posiadali 3 zamki (w Sobieniu, Dubiecku i Lesku) oraz ok. 80(!) wsi dziedzicznych i 6 królewskich.

Od rycerza do magnata, czyli jak zrobić w Polsce karierę

Zgromadzenie tak wielkiego majątku nie byłoby możliwe bez aktywnego udziału członków rodziny w życiu politycznym kraju. Jeśli chciało się jednak robić karierę polityczną, to należało pochodzić z wpływowego rodu lub wierną służbą w bezpośrednim otoczeniu królewskim zaskarbić sobie łaski i nadania monarchy. Kmitowie, pochodzący z drobnego rycerstwa, musieli wybrać tą drugą drogę. Ale potrzebowali protekcji kogoś znanego z otoczenia samego władcy. Jak widać czasy się zmieniają, ale pewne mechanizmy robienia kariery pozostają bez zmian...

Wprowadzenie na dwór króla Kazimierza Wielkiego zawdzięczali spokrewnionemu Janowi z Niegowici herbu Półkozic. To właśnie przy boku tego doświadczonego dyplomaty Jan Kmita odbył w 1360 r. swoją pierwszą misję dyplomatyczną do Awinionu, gdzie wystąpił jako jeden z ambasadorów Królestwa Polskiego. Wierna służba w otoczeniu Kazimierza i jego następcy Ludwika Węgierskiego, zaowocowała także nadaniami pierwszych urzędów - starosty sieradzkiego, ruskiego i pod koniec życia - krakowskiego. Sprawowanie tego ostatniego urzędu zakończyło się zresztą dla Kmity tragicznie. 7 grudnia 1376 r. pod zamkiem krakowskim wybuchła bójka między sługami marszałka Zbigniewa z Brzezia, a węgierskimi dworzanami królowej Elżbiety. Kmita interweniując jako starosta na czele oddziału drabów, zginął przeszyty strzałą jednego z Węgrów. Jak pisze Długosz:

braci i służbę Kmity ogarnęła potem taka nieopanowana wściekłość, że uciekających do zamku krakowskiego Węgrów zabijali mieczami lub strzałami, a tych, którzy uszli i których ukryły kobiety i dziewczęta, wyciągali stamtąd i strącali z góry z okien.

Wydawało się, że niespodziewana śmierć przerwie dobrze zapowiadającą się karierę rodu. Ale królowa Elżbieta chcąc jakoś wynagrodzić Kmitom stratę po śmierci Jaśka nadała jego niepełnoletniemu synowi Piotrowi urząd starosty łęczyckiego. Jak się okazało Piotr (I), zdolnościami i znaczeniem przerósł nawet swojego ojca. Wiernie służąc przy boku Ludwika, a później Jadwigi i Jagiełły, jako pierwszy w rodzie dostąpił urzędów senatorskich. Gdy umierał w 1409 r. sprawował urząd kasztelana krakowskiego - najwyższy świecki urząd w państwie. Tak, więc w przeciągu 50 lat Kmitowie awansowali z drobnego rycerstwa do możnowładztwa ze szczytów władzy. Zaszczyty i awanse stały odtąd przed rodziną otworem i Kmitowie z tej szansy skwapliwie korzystali.

W XV w. Kmitowie h. Szreniawa należeli do najzamożniejszych i najbardziej wpływowych rodzin możnowładczych w kraju. Kolejni dziedzice Wiśnicza: Mikołaj, Dobiesław, Piotr III czy Stanisław zajmowali ważne urzędy i wspomagali politykę Jagiellonów. Żaden z nich nie zrobił jednak tak oszałamiającej kariery jak Piotr V, który w I poł. XVI w. był jednym z dwóch największych magnatów w Polsce.


Z Kmitów ostatni i największy

Piotr V Kmita (1477-1553), wojewoda krakowski i marszałek wielki koronny, był ostatnim i najwybitniejszym z rodu. Jego życie i działalność zasługują na oddzielny artykuł; w tym miejscu podkreślmy tylko najbardziej spektakularne fakty z jego życia. W 1523 r. cesarz Karol V nadał mu zaszczytny tytuł hrabiego na Wiśniczu. Dwa lata później gościł na zamku w Wiśniczu króla Zygmunta Starego wraz z królową Boną. Już wtedy był uważany za jedną z trzech najważniejszych osób w państwie obok biskupa Piotra Gamrata i hetmana Jana Tarnowskiego. Fragment pomnika nagrobnego marszałka Piotra V Kmity w katedrze wawelskiejJego pozycja polityczna była tak mocna, że na sejmie w 1548 r. w zuchwałej mowie napominał króla Zygmunta Augusta, aby nie hańbił się małżeństwem z Barbarą Radziwiłłówną.  Z Zygmuntem i Barbarą pojednał się w 1550 r. i zaprosił ich w gościnę do Wiśnicza. Trzydniowa wizyta pary królewskiej w Wiśniczu i jej niezwykle bogata oprawa przeszły już do legendy.Baszta Bony na wiśnickim zamku. Wszyscy goście mieli zostać obdarowani drogocennym podarkami, w tym złotą i srebrną zastawą. Że Kmitę stać było na takie prezenty, świadczy fragment jego inwentarza dóbr ruchomych spisany po śmierci marszałka, w 1554 r. Czytamy w nim o srebrnych i pozłacanych kubkach, wykwintnej roboty kielichach, czarach, czaszach, lichtarzach, oprawianych srebrem szablach, szpadach i mieczach itp.

Wykształcony i pełen humanistycznej ogłady Piotr utrzymywał stałą korespondencję z Erazmem z Rotterdamu, który wyrażał dla marszałka swoje uznanie, dedykując mu swe dzieła. Na jego dworze przebywały tak wybitne osobistości polskiego renesansu jak Marcin Bielski – późniejszy kronikarz, poeci i pisarze: Klemens Janicki, Andrzej Trzecieski, Stanisław Orzechowski i wielu innych. Jego księgozbiór i zainteresowania bibliofilskie po dzień dzisiejszy budzą uznanie znawców książek.

Ale i było drugie oblicze działalności marszałka. Jak pisze nieznany z imienia autor „Życia Piotra Kmity”,

niektórzy jego dworzanie mu się zaprzedali: a byli to kosterzy, pijacy, marnotrawcy, szalbierze, zabójcy, co się u niego ukrywali, i ci dla samej tylko bezkarności, bez żadnej mu zapłaty służyli...

Dumny i porywczy magnat budził lęk i nikt nie śmiał mu się sprzeciwić. Niełatwe życie miał też jego nadworny błazen Jasiek, który za jakiś niewybredny żart został przez Kmitę pobity. Jasiek nie zapomniał nigdy tej krzywdy – odpłacił się swojemu panu po jego śmierci publicznie policzkując jego zwłoki.

Kto pierwszy założył miasto Wiśnicz?

Przywilej lokacyjny miasta Wiśnicza z 1616 r.Pytanie z pozoru wydaje się bezsensowne, bo jak wiadomo miasto Nowy Wiśnicz założył Stanisław Lubomirski na mocy przywileju lokacyjnego króla Zygmunta III Wazy z 1616 r. Istnieją jednak przesłanki, wyraźnie wskazujące, że pod koniec swojego życia marszałek Piotr V Kmita czynił starania o przekształcenie rodzinnego Wiśnicza w miasto. 14 października 1550 r. – a więc nie długo po wizycie króla w Wiśniczu - Zygmunt August uwolnił mieszczan Wiśnicza (!) od wszelkich podatków i opłat. Przywilej ten król, potwierdził 2 kwietnia 1552 r.

Może to wskazywać, że Kmita zabiegając u króla o lokację miasta, uzyskał wcześniej dla jego mieszkańców wspomniany przywilej, a król uprzedzając fakty nazwał ich już mieszczanami. W dodatku we wspomnianym przywileju lokacyjnym z czasów Lubomirskiego, czytamy, że król zezwolił „od nowa” założyć i umiejscowić miasto pod zamkiem Wiśnicz. Czyżby więc istniało ono wcześniej? Nie mamy na to pewnych dowodów, ale też nie można wykluczyć, że proces przemiany osady, grupującej liczną rzeszę rzemieślników i urzędników pracujących przy przebudowach i utrzymaniu zamku w prywatne miasto, zatrzymała przedwczesna śmierć Kmity w 1553 r.

Do Bochni po sól, ziemię i …służbę

górnicy w kopalni bocheńskiej - rzeźby współczesnePołożona w sąsiedztwie dóbr rodowych królewska Bochnia i znajdująca się tu żupa solna od XIV wieku stanowiły dla Kmitów znaczące źródło dochodów. Już od czasów Kazimierza Wielkiego Kmitowie posiadali w bocheńskiej żupie własny pokład soli (tzw. działo) z robotnikami, z którego pobierali, co tydzień cetnar soli grubej i korzec soli miałkiej. Taką samą ilość soli otrzymywał zamek wiśnicki w 1397 r. Oprócz tego w XV w. Kmitowie posiadali już własne działa w żupie bocheńskiej, w których pracowało kilku otroków (robotników). Na początku XVI stulecia uposażenie rodziny w sól jeszcze bardziej wzrosło. Dodajmy jeszcze, że rosły również dochody Kmitów pochodzące z zastawów królewskich na żupie. W czasie wojny trzynastoletniej z Krzyżakami (1454 – 1466) Kazimierz Jagiellończyk znalazł się w opałach finansowych i parokrotnie pożyczał pieniądze od Dobiesława Kmity. Długi wobec kasztelana lubelskiego zabezpieczał pobieraniem przez niego czynszów z bocheńskiej saliny.

O wcześniejszym zainteresowaniu Dobiesława żupą bocheńską świadczy jego udział w pielgrzymce błagalnej do grobu świętej Kingi w Starym Sączu. Gdy w 1441 r. w bocheńskiej kopalni wybuchł straszliwy pożar i nie było widać żadnego ratunku dla żupy i miasta, ówczesny żupnik Mikołaj Serafin razem z Pawłem Gładyszem, Dobiesławem Kmitą i wielką liczbą górników i ludzi najrozmaitszych stanów, błagali Kingę o odwrócenie pożaru i prośby ich zostały w cudowny sposób wysłuchane.

Co ciekawe – nie tylko sól i dobra ziemskie w Bochni spowodowały zainteresowanie rodziny naszym miastem. Stąd, bowiem pochodziło bardzo wielu służących i urzędników zamku wiśnickiego. Szczególnie chętnie Kmitowie zatrudniali bocheńskich mieszczan jako burgrabiów zamku. Urząd ten sprawowali pochodzący z Bochni: Jan Ogurek (1484), Stanisław Prandota (1492), Dionizy Dusza (1507), Paweł Turowski (1535), Jan Krzykowski (1542) i wreszcie Stanisław Komorowski (1550). Warto dodać, że również z naszego miasta rekrutowali się malarze nadworni Piotra Kmity – niejaki Maciej (1542) oraz Adrian Wróblewski, zatrudnieni zapewne przy przyozdabianiu wnętrz zamkowych. Nie wymieniamy w tym miejscu całej rzeszy sług, kluczników, zarządców i czeladzi wywodzącej się z Bochni. Nie przesadzimy chyba stwierdzając, iż zamek Kmitów był stałym miejscem zatrudnienia dla części mieszczan bocheńskich, przez co najmniej kilkadziesiąt lat.

Co zostało dziś po Kmitach?

tzw. Kmitówka w wiśnickim zamkuChoć od śmierci ostatniego z Kmitów w 1553 r. minęło ponad cztery i pół wieku, to jednak ślady ich działalności są nadal widoczne w krajobrazie bocheńszczyzny. Najpiękniejszą pamiątką po ich panowaniu jest oczywiście wiśnicki zamek. Przypomnijmy, więc tylko, że dzisiejsza budowla pałacowa w zdecydowanej większości powstała staraniem Kmitów. Wspaniałe wieże zamkowe i pełna legend baszta Bony, górujące dziś nad Nowym Wiśniczem, to zasługa kolejnych dziedziców sukcesywnie rozbudowujących zamek. Również duży i ozdobny budynek gospodarczy dobudowany od południowej strony zamku nosi nazwę „Kmitówka”. I choć przebudowy zamku przez Lubomirskich zatarły nieco dokonania Kmitów, to uważny obserwator zauważy renesansowe krużganki, pozostałości gotyckiej kamieniarki i renesansowego bastionu. Nie wiele już dziś zostało z XVI-wiecznego wyposażenia zamku, tym bardziej, więc można się cieszyć, że w bocheńskim Muzeum im. St. Fischera wśród starych druków miejsce szczególne zajmuje pięknie wydane trzy  książki z kolekcji  Piotra Kmity, w tym  „Opera” Św. Jana Chryzostoma. Nie ma też już wspaniałego ogrodu w sąsiedztwie zamku ciągnącego się w stronę Kopalin, ale jego istnienie upamiętnia nazwa terenowa „Ogrody włoskie”.

Ornat Piotra Kmity w skarbcu katedry na WaweluPiękny, renesansowy nagrobek ostatniego z Kmitów oraz wcześniejszy gotycki Piotra III (dzieło Piotra Vischera) możemy dziś podziwiać w katedrze wawelskiej, w miejscu gdzie niegdyś była kaplica św. Antoniego i mauzoleum rodzinne Kmitów. W skarbcu tej katedry zachował się również wyjątkowej urody ornat kościelny - dar wojewody Piotra III Kmity z ok. 1504 r.

Dzwon marszałka Kmity ze Starego WiśniczaCiekawym, choć może pozostającym nieco na uboczu zabytkiem kmitowskim, jest gotycko-renesansowy kościół parafialny pod wezwaniem św. Wojciecha w Starym Wiśniczu, zbudowany przez Piotra V w latach 1520 -1545.  Z niezwykle bogatego wyposażenia kościoła obecnie możemy oglądać gotyckie sklepienie sieciowe, renesansowe tabernakulum oraz fragmenty przemalowanej nieco polichromii. W sąsiedztwie kościoła koniecznie trzeba zobaczyć ufundowany przez Kmitę w 1545 r. dzwon z herbami i inicjałami fundatora oraz jego dwóch żon – Anny Górki i Barbary Herburtówny.

Pozostały też legendy i podania o Kmitach, które przetrwały w okolicach Wiśnicza. Zebrane i wydane ostatnio przez Zofię Wiśniewską, przypominają nam o wizycie królowej Bony, nieszczęśliwej miłości jej dwórki Kasi, czy o otruciu Barbary Radziwiłłówny na wiśnickim zamku.

Epilog

Jest rzeczą zadziwiającą, że historia siedmiu pokoleń Kmitów, którzy zostali odnotowani w źródłach, zakończyła się wraz z bezpotomną śmiercią Piotra V. Ale naturalne wymarcie rodu nie było procesem nagłym, gdyż od połowy XV w. można zauważyć wyraźne zmniejszenie się rozrodczości wśród Kmitów. Warto zauważyć, że na trzynastu męskich członków rodu żyjących w okresie lat 1450-1553, aż sześciu w ogóle nie wstąpiło w związki małżeńskie pozostając w stanie bezżennym, (ale nie w duchownym), a pozostali najczęściej nie pozostawiali po sobie męskiego potomstwa. Bezpłodność, dziedziczna choroba czy fatalny zbieg okoliczności? Na te pytania nie znajdujemy przekonywujących odpowiedzi. I na koniec jeszcze jeden wniosek – nie byłoby Lubomirskich w Wiśniczu gdyby nie wcześniejsze dokonania Kmitów. Sława Wiśnicza jako gniazda rodowego szanowanych powszechnie Szreniawitów zachęciła Lubomirskich do przejęcia ich zamku, dóbr, a nawet herbu.

Ważniejsza literatura:

  • R. Trawka, Kmitowie. Studium kariery politycznej i społecznej w późnośredniowiecznej Polsce, Kraków 2005
  • J. Paprota, Zamek i klucz wiśnicki do początków XVII wieku [w:] Rocznik Bocheński, T. II, Bochnia 1994, s. 79-99
  • J. Paprota, Kmitowie h. Szreniawa [w:] Kronika Bocheńska, maj 2007
  • Internetowy Polski Słownik Biograficzny, hasło Piotr Kimta h. Szreniawa http://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/piotr-kmita-z-wisnicza-h-szreniawa (dostęp 18.07.2017)