armata z arsenału zamkowego w Muzeum Ziemi Wiśnickiej

Wiśnicki zamek słynął niegdyś nie tylko ze wspaniałych komnat, wież i bastionów, ale i z posiadania licznych dział, moździerzy i arsenału bogato wyposażonego w broń palną. Nie wszyscy wiedzą, że w Wiśniczu mieściła się też prywatna ludwisarnia Lubomirskich, produkująca działa i amunicje na potrzeby własnego zamku, jak i innych zbrojowni państwowych i prywatnych. O artyleryjskich tradycjach Wiśnicza przypomniała przed kilku laty piękna armata wykopana na … boisku sportowym.

Kmitowie się zbroją

Magnaci i szlachta w Rzeczypospolitej mogli na mocy przywilejów stanowych budować twierdze, posiadać własne działa i własne ludwisarnie oraz odlewać armaty.

Właściciele Wiśnicza już od końca XV wieku gromadzili w swoim zamku nie tylko broń białą, ale i palną, przystosowując sam zamek do wymogów militarnych doby nowożytnej. Pierwszą modernizację zamku przeprowadził na przełomie XV i XVI w. marszałek wielki koronny Piotr III Kmita. Powstałe wtedy dwie potężne budowle bramne, przystosowano do użycia broni palnej.

Od południa zamek chroniły fortyfikacje bastionowe, na których ustawiano działa zamkoweW czasach władania zamkiem przez ostatniego z rodu Kmitów – marszałka Piotra V , dokonano ważnych zmian także w systemie fortyfikacji zamku. W samym pałacu wprowadzono dwie kondygnacje strzelnic, a dawna zachodnia budowla bramna została zamurowana i przeznaczona na obronną basteję. W jej murach zachowały się strzelnice kluczowe, a nawet stanowiska dla dział. Na północ od muru zamkowego powstał obszerny bastion, tzw. „uszaty”, z zadaniem strzeżenia dojścia do zamku. Zmiany w fortyfikacjach zamku i jego uzbrojeniu potwierdza pośmiertny życiorys Kmity, który podaje, że marszałek zamek w Wiśniczu „zabezpieczył wieżami, bombardami, machinami wojennymi i uzbrojeniem”. Obecność dział i broni palnej w arsenale zamkowym potwierdzają zarówno badania archeologiczne, w trakcie których odkryto m.in. kule żelazne, jak i akt sprzedaży zamku z 1593 r. Sebastianowi Lubomirskiemu. Dokument ten podaje, że Stanisław Barzi odsprzedał go Sebastianowi Lubomirskiemu „ze wszystkimi działami, hakownicami, śmigownicami, rusznicami ręcznymi…”.Zważywszy, że Barzowie w mniejszym stopniu interesowali się stanem zamku, należy przypuszczać, że większa część tego arsenału pochodziła jeszcze z czasów życia Piotra Kmity, czyli sprzed 1553 r.

Zamkowa ludwisarnia, czyli jak odlewano działa na Wiśniczu

Wnętrze arsenału (cekhauzu) w połowie XVII w.Okres świetności zamku jak i znajdującego się w nim arsenału przypadł na lata rządów Stanisław Lubomirskiego, hrabiego na Wiśniczu, wojewody ruskiego i krakowskiego (1583 – 1649). Po pobycie w Niemczech, Włoszech i Holandii, gdzie m.in. oglądał osiągnięcia tamtejszej architektury obronnej, powrócił do kraju i otoczył wiśnicki zamek fortyfikacjami bastionowymi, a ufundowany klasztor karmelitów bosych najnowocześniejszymi wówczas kleszczowo-bastionowymi. Stary arsenał zamkowy, odziedziczony jeszcze po Kmitach, nie odpowiadał wymogom sztuki wojennej XVII w., stąd też Lubomirski założył w Wiśniczu własna ludwisarnię, w której odlewano działa różnych kalibrów. W latach 30. XVII w. miał ją prowadzić zdolny ludwisarz Eliasz Flicker z Augsburga, „który miał osobliwszy sekret w mieszaniu kruszców”. Istnienie odlewni dział w Wiśniczu potwierdza kontrakt z 1638 r. między rajcami krakowskimi a Lubomirskim, na przelanie 16 pękniętych i uszkodzonych dział i moździerzy z cekhauzu krakowskiego na dwie kartauny dla tegoż arsenału. W roku następnym kontrakt wykonano z powodzeniem, „a cajkwartowi, który lał działa na Wiśniczu i będzie ich próbował” posłano 30 florenów.  

Znacznie więcej informacji o wiśnickiej ludwisarni podaje inwentarz cekhauzu zamkowego z 1678 r., spisany po śmierci Aleksandra Michała Lubomirskiego. Wymienia on przeróżne naczynia ślusarskie, kowadła, klaszcze, formy do dział, hakownic, moździerzy, kul żelaznych, szufle, cebrzyki „z materiami które należą do ognistych rzeczy”. Co ciekawe, wspomina także o projekcie działa, znajdującym się w archiwum zamku, co zdaje się wskazywać, że odlewnia była w tym czasie czynna i przygotowywano nowe odlewy.

Plan Wiśnicza E. Dahlbergha z 1655 r. z widocznym podzamczemZdaniem Piotra Szlezyngera wiśnicka ludwisarnia miała się mieścić na otoczonym wałem przedzamczu, usytuowanym na wschód od zamku widocznym na planie Eryka Dahlbergha z 1655 r. Tam też mieściły się stajnie dla koni, potrzebnych do transportu ciężkich dział. Wiśnicka ludwisarnia odlewała bowiem działa nie tylko na potrzeby miejscowego zamku, ale też zaopatrywała zamki Lubomirskich w Łańcucie i Rzemieniu.  W Łańcucie zachowała się spiżowa lufa potężnego działa typu „kolubryna”, z godłem wąż i i herbem Szreniawą, odlana w 1634 r. Kaliber lufy równy 120 mm a jej długość to aż 4 metry i 20 cm.  Prawdopodobnie armata ta odlana została w ludwisarni w Wiśniczu, gdyż budowę fortyfikacji zamkowych w Łańcucie Lubomirski zakończył dopiero w 1641 r.

Arsenał zamkowy w czasach Lubomirskich 

Opisujący dwór Stanisław Lubomirskiego, jego dworzanin i nadworny kucharz Stanisław Czerniecki, podaje że, wojewoda uzbroił swoją rezydencję w Wiśniczu w 80 armat, prochownie, puszkarzy i amunicję oraz prowiant na 3 lataArsenał zamkowy mieścił się w kazamatach kurtyny północnej, niedaleko bramy wjazdowej.

zdobienia, herb Szreniawa i inicjały na lufie działa Lubomirskiego z 1629 r. Zbiory Muzeum Ziemi WiśnickiejW czasie potop szwedzkiego, Szwedzi wycofując się z wiśnickiego zamku we wrześniu 1656 r. wywieźli 35 dział z amunicją, a resztę wrzucili do zamkowej studni. Prawdopodobnie w trakcie wywozu dział w podmokłym terenie pod wzgórzem zamkowym ugrzęzła lufa działa, które przez przypadek odkryto w 2006 r. podczas prac melioracyjnych na stadionie sportowym. 12-funtowe działo kalibru 19,5 cm, waży 460 kg, ma 166,5 cm długości i wykonane jest ze spiżu. Jest pięknie zdobione maszkaronami oraz ornamentami roślinnymi. W centralnej jego części umieszczony jest herb Lubomirskich Szreniawa oraz inicjały: S.L.C.W.P.R.S.S.B.R.D.C. Można je odczytać jako Stanislaus Lubomirski Comes In Wiśnicz, Palatinus Russie, Scepusiensis, Sandomiriensis, Bialocercieviensis, ?, Dobcziciensis Capitaneus, czyli Stanisław Lubomirski hrabia na Wiśniczu, wojewoda ruski, starosta spiski, sandomierski, białocerkiewski, rycki (?), dobczycki. Biorąc pod uwagę, że najpóźniej z tych urzędów Lubomirski uzyskał tytuł wojewody ruskiego (1629 r.), to właśnie po tej dacie należy szacować czas powstania działa. Obecnie armatę tą można oglądać w Muzeum Ziemi Wiśnickiej w Nowym Wiśniczu.

Z ostatnich lat życia wojewody pochodzą też fundowane przez niego działa, które zachowały się w zbrojowni zamku wawelskiego w Krakowie. Są to dwie tzw. "pólkartuany" z imiennym godłem Michał Archanioł (z lat 1645 i 1646) oraz dwie, mniejsze armatki spiżowe. Nie ma jednak pewności czy pochodzą one z zamku wiśnickiego czy też trafiły do Krakowa z Łańcuta.

Wspomniany wcześniej inwentarz cekhauzu wiśnickiego z 1678 r. wymienia 37 armat, 13 moździerzy, szrotownicę i 4 małe działka. Przeważały w nim lekkie działa: 29 sztuk o wagomierze do 8 funtów, z których 2 3-funtowe i 16 6-funtowych mogło być działami regimentowymi, czyli wykorzystywanymi na polu bitwy. Pozostałe to przestarzałe falkonety i dwie, ciężkie 12-funtowe kolubryny. Większość dział była „osadzonych”, czyli umieszczonych na lawetach. Zapas kul i kartaczy do dział wynosił 3137 sztuk, granatów i bomb do moździerzy było 651 sztuk. Był to więc zapas, który mógł wystarczyć co najwyżej na kilka dni oblężenia.

Skromne było też uzbrojenie klasztoru karmelitów, który przecież był kluczowym obiektem dla obrony zamku. W jego fortyfikacjach były 3 działka, 2 moździerze, szrotownica i ziemne nadszańce dla artylerii.

Oprócz artylerii, inwentarz wymienia również sporą ilość broni palnej mniejszego kalibru, mianowicie: ozdobne rusznice, bandolety i fuzje. O zainteresowaniu Lubomirskich artylerią i architekturą obronną świadczy również przechowywanie w cekhauzie ośmiu ksiąg specjalistów w tych dziedzinach, zwłaszcza z terenów Holandii.

Działa na wiwat, a nie do obrony…

Jest rzeczą zaskakującą, że bogaty arsenał wiśnicki praktycznie nigdy nie został w pełni wykorzystany do obrony zamku i miasta. Jedyny raz tak potrzeba miała miejsce 1 października 1655 r. kiedy to do Wiśnicza dotarła armia szwedzka pod bezpośrednim dowództwem króla Karola X Gustawa. Niestety, jak pisze Wespazjan Kochowski

obrońcy na widok Szwedów kilka razy strzelili z zamkowych armat, lecz dowiedziawszy się, że sam król szwedzki osobą swoją podstąpił przestali strzelać; król też posłał trębacza, żeby mu się poddali obiecując onym całość i bezpieczeństwo, inaczej każe szturmować. Zdali się tedy królowi szwedzkiemu, których mile przyjął …

Wielokrotnie natomiast artyleria zamkowa uświetniała ważne uroczystościjakie miały miejsce w Wiśniczu – zwłaszcza w czasach świetności miasta za życia Stanisława Lubomirskiego. Salwy z dział zamkowych towarzyszyły procesjom z kościoła parafialnego do zamku i dalej do klasztoru karmelitów bosych. Tak było np. w roku 1630, kiedy to w uroczystej procesji wprowadzano zakonników do nowo wybudowanego klasztoru. Jak zapisał kronikarz klasztorny:

Chór zakonny wszczął pieśni, zagrzmiały trąby, uderzono w bębny, huk dział wstrząsnął całą okolicą i góry zadrżały…

Podobnie było w czasie poświęcenia kościoła klasztornego, sprowadzenia relikwii, a także obchodzonych 10 października rocznic zwycięstwa pod Chocimiem.  Liczne salwy z dział dawano także w trakcie wesel, rezurekcji  i procesjach Bożego Ciała, a także z okazji przyjazdów i wyjazdów wysoko postawionych gości.

Prochu i funta nie masz w fortecy…

moździerze na dziedzińcu zamku w WiśniczuWraz ze stopniowym upadkiem znaczenie zamku, coraz gorsze było jego zaopatrzenie w artylerię i broń palną. Jeszcze w 1702 r. w zamku wiśnickim zatrudniano 2 puszkarzy, ale w 1722 r. burgrabia Michał Obertyński alarmował właściciela Pawła Sanguszkę: "Prochu Mości Dobrodzieju i funta nie masz w Fortecy, mularza magistra nigdzie dostać nie mogę".

Potem było chyba jeszcze gorzej, skoro w czasie Konfederacji Barskiej w roku 1768 do Wiśnicza wkroczyli Rosjanie, którzy swój tabor rozłożyli na zamku. Na dziedzińcu zamkowym stało kilka rosyjskich armat, wozy z żywnością i amunicją. Kiedy już mieli wyruszać, eksplodowała przetaczana przez nich beczka z prochem i silny wybuch naruszył częściowo mury najbliższych partii zamku.

Dziś z dawnej świetności artylerii zamkowej, oprócz opisywanej wcześniej kolubryny odnalezionej 2006 r., pozostały tylko trzy żelazne lufy dział na dziedzińcu zamkowym, wszystkie kalibru 104 mm, jedna żelazna lufa bez czopów i uchwytów oraz dwie żelazne lufy moździerzy o długości 107 cm i kalibrze 383 mm. Zachowane cztery lufy dział należały do dział polowych i są mocno skorodowane i pozbawione dekoracji. Nie są też odpowiednio wyeksponowane – leżą w południowej części dziedzińca sprawiając wrażenie niepotrzebnego złomu…

Ważniejsze źródła:

  • S. Czerniecki, Dwór, wspaniałość, powaga i rządy J.O. KsI.M.J.W.J.M. Stanisława hrabi na Wiśniczu i Jarosławiu Lubomirskiego (...) oprac. W. Walecki, Kraków 1997
  • Piotr S. Szlezynger, Inwentarze cekhauzów i armaty zamkowej z XVII i XVIII wieku w magnackich fortecach w Wiśniczu, Połonnem, Dubnem i Żółkwi, [w:] Studia i materiały do historii wojskowości, Tom XL, Białystok 2003, s. 283-330
  • J. Paprota, Zamek i klucz wiśnicki do początków XVII w. [w:] Rocznik Bocheński, T. II, Bochnia 1994, s. 79-99
  • M. Gawęda, Bochnia i Wiśnicz w czasie "potopu", [w:] Krakowski Rocznik Archiwalny, T. 10, Kraków 2004, s. 105 - 123.
  • S. Fischer, Wiśnicz Nowy. Jego przeszłość, zabytki i stan dzisiejszy, Warszawa 1967