8 marca 1791 r. w dworze w Królówce koło Bochni przyszedł na świat późniejszy wielki polski poeta, prekursor romantyzmu w Polsce Kazimierz Brodziński. Swoje dzieciństwo i młodość spędził na ziemi bocheńskiej - w Królówce, Lipnicy i Rajbrocie. Jego pamiętniki pt. "Wspomnienia mojej młodości" są znakomitym źródłem historycznym i krajoznawczym miejsc, w których się wychowywał i dorastał.

Kazimierz BrodzińskiWraz z pierwszym rozbiorem Polski i przyłączeniem do Austrii obszarów tzw. Galicji, zlikwidowane zostało przez władze zaborcze lipnickie starostwo niegrodowe. Trwało ono od końca XV w. na obszarze kilku wsi, a to: Borównej, Lipnicy Dolnej, Lipnicy Górnej, Leszczyny, Królówki, Rajbrotu i miasta Lipnicy Murowanej. Królewszczyzna stanowiąca część majętności starostwa lipnickiego przeszła w kilkanaście lat później na własność skarbu cesarskiego z prawem dalszego ich (dożywotniego) użytkowania przez dotychczasowych dzierżawców. Dalsze zmiany w systemie własnościowym dawnych królewszczyzn nastąpiły po ukazaniu się dekretu cesarskiego z 1806 r., który nakazał ich sprzedaż na drodze powszechnej licytacji. Folwarki leżące we wsiach starostwa lipnickiego zostały sprzedane na przestrzeni kilkunastu kolejnych lat.

Dobra rajbrockie wykupił w 1811 r. Pankracy Dunikowski płacąc za nie kwotę 48 560 zł. Wieś Leszczynę nabył za 26 227 zł w roku 1818 Ignacy Modelski. Majątek w Lipnicy Dolnej, Lipnicy Górnej, Lipnicy Murowanej oraz folwark w Królówce nabył pod koniec 1834 r. Kazimierz Bzowski za 31 250 zł. Historia obecności rodziny Brodzińskich w lipnickim starostwie datuje się od lat 80-tych XVIII wieku, kiedy to Jacek Brodziński został plenipotentem (rządcą) hrabiego Moszyńskiego (ostatniego starosty lipnickiego, który zmarł w 1805 r.) w majątku Królówka. Właśnie tam, do Królówki kierujemy pierwsze nasze kroki szukając śladów poety Kazimierza Brodzińskiego. Krzyż upamiętniający miejsce, w którym urodził się Kazimierz BrodzińskiTu w Królówce, w pańskim dworze przyszedł na świat 8 marca 1791 r. późniejszy wielki polski poeta, prekursor romantyzmu w Polsce Kazimierz Brodziński. Rodzicami Kazimierza byli Jacek Brodziński wywodzący się z niezamożnej szlachty oraz Franciszka z domu Radzikowska również szlacheckiego pochodzenia. W miejscu dworu, w którym się urodził Kazimierz Brodziński postawiono w 1891 r., a więc w 100. rocznicę urodzin poety drewniany krzyż, upamiętniając tym to wydarzenie i to miejsce. W Królówce przebywał mały Brodziński przez pierwszych parę lat swego dzieciństwa (do roku 1794), z tych to lat, chociaż zapisany później, a będący zapewne zasłyszanym z opowiadań ojca pochodzi opis najbliższego otoczenia rodzinnego miejsca, który umieścił w swoim pamiętniku.

... Dwór starościński z narożnikami i z ogrodem w jak najprościejszych szpalerach. Po jednej stronie staw obszerny, wokoło którego rozległe trawniki rzędami lip wysadzane; za niemi góry ozdobione rozrzuconymi skałami, drzewami owocowymi wszelkiego rodzaju, a najwięcej zasadzone chmielem, który umajając gęsto zasadzone tyki, całej okolicy postać winnicy nadawał. Na wschód łąka w nizinie, często wodą zalewana, przez którą długie ławki do prostego wiejskiego kościółka prowadziły. Kościółek ten stary, drewniany, otoczony cmentarzem i lipami, oddalony od wsi, na wzgórku, miał postać dziwnie malowniczą ...

Kościółek, o którym wspomina Brodziński, a którego fundację przypisuje się Zygmuntowi Augustowi,  został w roku 1986 przeniesiony do odległego o 10 km Rozdziela. W najbardziej swym znanym poemacie "Wiesław" Brodziński, już jako dojrzały poeta przenosi się do rodzinnej wsi, pisząc:

A cała wioska jako gród długi w kwitnących sadach niskie strzechy kryje, z których dym kręty ku niebu się wije.

Minęło ponad 200 lat, z pól Królówki zniknął wszechobecny wtedy chmiel, w jego miejsce w krajobrazie pojawiły się łany wikliny zmieniając tym pejzaż wsi i sposób gospodarowania rolniczą przestrzenią; domy nie mają już strzech jedynie może dym wije się czasami ku niebu. W 1794 r. 3-ch letniemu Kaziowi umarła matka, przyszły poeta bardzo przeżył jej śmierć, która spowodowała późniejszą brzemienną w skutkach sierocą jego dolę. Przez całe swoje dalsze życie bardzo odczuwał brak matki, wciąż idealizował jej postać i przywoływał ją do swoich myśli, przychodziła do niego nawet we śnie. Słowo matka było dla niego świętym brzmieniem. Napisze później:


 Nie miałem matki i ojczyzny. Obydwie były dla mnie jednym i tym samym ideałem: żadna mię z nich nie wychowała, dla obudwu czułem dług wyższej nad wszystko miłości. ...

Swojej matce poświęcił też swoje wiersze, jak: "Żal matki", "Matka i dziecię".

W połowie XIX w. odwiedził Królówkę szlachcic z pobliskiej Kierlikówki, właściciel tamtejszego majątku, a zarazem prekursor bocheńskiego regionalizmu i krajoznawstwa oraz poeta w jednej osobie Józef Niwicki (1812 - 1871). Do Królówki przyjechał, żeby pokłonić się ziemi rodzinnej poety. Mimo, iż dom rodzinny Brodzińskiego rozsypywał się już w gruzy, żywił nadzieję, że chociaż miejsce po nim, pozostanie nadal miejscem narodowej czci. Efektem jego wizyty stał się wiersz "Kolebka poety"

fragment inscenizacji Drama w wiklinie. Źródło: www.bochenia.plNie zawiódł się Niwicki na wrażliwości i pamięci Polaków - Brodziński żyje nadal w ich sercach, a już szczególnie wśród jego współziomków. Po latach, społeczność Królówki przeniosła do współczesności skarbiec kulturowy swego wielkiego rodaka. Słynny utwór poetycki Kazimierza Brodzińskiego "Wiesław", napisany w roku 1820 - obraz sielskiego szczęścia i harmonii opiewający podkrakowski folklor, odegrany został na wiejskiej scenie i przez wiejskich aktorów. Plenerowa inscenizacja "Wiesława" w rodzinnej wsi poety pt. "Drama w wiklinie" stała się już stałym elementem kultury ludowej ubogacając tym królewiecką tradycję. Na miejscowej parafii znajduje się zapis w księdze metrykalnej o udzielonym Kazimierzowi chrzcie. Jedną zaś ze ścian kościoła parafialnego zdobi z brązu wykonana, pamiątkowa tablica z popiersiem poświęcona poecie rodakowi.


Po śmierci żony, Jacek Brodziński po dziesięcioletnim okresie zarządzania królewieckim majątkiem przenosi się wraz z dziećmi do Lipnicy Dolnej, gdzie już teraz samodzielnie dzierżawi starostwo lipnickie. Tu w Lipnicy, aż do roku 1805 kształtowała się osobowość małego Kazimierza Brodzińskiego. Jest to drugi etap jego dzieciństwa, a zarazem i niniejszej "wycieczki" podążającej śladami Brodzińskiego.

Brodzińscy zamieszkali w dworku na folwarku w Lipnicy Dolnej, ale nie jest to ten dwór, który dziś podziwiać możemy. Obecny, neoklasycystyczny budynek pałacu został wzniesiony kilkadziesiąt lat później (w roku 1837) przez Kazimierza Bzowskiego, kolejnego dzierżawcę majątku, a wkrótce nowego jego właściciela. Trzeba przytoczyć w tym miejscu fragment z pamiętnika Brodzińskiego pt. "Wspomnienia mojej młodości", w których opisuje dwór i przestrzeń go otaczającą :


 Dwór (poprzednik obecnego - przyp. autora), w którym ojciec mój mieszkał leżał w dolinie otoczonej rzeką niewielką, która z góry spadając, za każdym deszczem wzbierała, a po kamienistym łożu z podnóża gór i skał płynąc, szum wielki wydawała. Chaty rozrzucone na górach między sadami, czarujący w jesień dawały widok ku wschodowi. Od dworu była za podwórzem i stawem rozległa łąka, na której mała krynica, zarośnięta krzewem i wzniosłemi ziołami różnej barwy, była siedliskiem ptactwa i motylów. Młyn wodny za tą łąką napełniał łoskotem tę cichą dolinę, a rozległe za nim trawniki rzędami wierzb wysadzone, napełniały się mnóstwem dzieci wiejskich, których piszczałki i śpiewanie rozweselały powabną ciszę owego miejsca. Pobok rozciągały się pasma gór coraz wyższych, a w pogodny ranek wzniesione ku niebu Karpaty zdawały się być granicą ziemi. Droga grzbietem gór idąca (szlak węgierski - przyp. autora), piękny czyniła widok przeciągających wozów. Za polami piękny las jodłowy, który się w nizinie gubił. Po drugiej stronie dworu dwa dęby nadzwyczajnej wielkości panowały całej osadzie. O kilkanaście staj widać na wzniesieniu miasteczko Murowaną Lipnicę, z trzema starożytnymi kościołami ku któremu droga wierzbami wysadzana i ścieżka przez piękną łąkę i cmentarz idąca...

Drugą żoną Jacka Brodzińskiego została niejaka Anna Fichhauzern, osoba skromna i pokorna z początku jak pisze o niej pasierb Kazimierz, wnet jednakże stała się okrutną macochą, demonem zła, cały dom w piekło zamieniając. Nie można dziwić się małemu Kaziowi, który nie znajdując w domu czułości, a tylko strach i upokorzenia, uciekał z domu tułając się po wsi. Chętnie przebywał za to w wiejskich zagrodach gdzie znajdował zrozumienie i miłe swemu usposobieniu środowisko. Pisze:
" ... Izba czeladna i chaty wieśniacze to był najczęstszy nasz (z rodzeństwem - przyp. autora) pobyt. ..." Przyzna też, iż był dzieckiem natury: " ... Co to za rozkosz była, po ukończonej szkole puścić się z nimi (wiejskimi dziećmi - przyp. autora) między góry i sady .... pojeździć na maleńkich konikach prowadzonych na paszę na dalekie dąbrowy, kapać się lub (iść) do lasu i brodzić bosą nogą środkiem piaszczystej krynicy ..."

Figura na wzgórzu nad Lipnicą MurowanąW "Dni Krzyżowe" przyłączał się zaś do procesji, która z modlitwą obchodziła stare, po górach rozrzucone kapliczki i figury. Wykształcony silnie w młodym życiu Brodzińskiego pierwiastek religijny pod wpływem uroczystości kościelnych, przewijał się przez całe późniejsze jego życie wyrażając się między innymi w twórczości, znana jest to dziś jego pieśń kościelna "Upadnij na kolana". Znaczącą rolę na jego postawę religijną odegrał św. Szymon z Lipnicy i jego kult w lipnickim środowisku. Pisze, iż pragnął naśladować młodzieńczą postawę Szymona.

Jego widzenie Lipnicy, do której niejednokrotnie we "Wspomnieniach" powraca, potwierdza, jak bacznym był obserwatorem otaczających go krajobrazów już od lat dziecięcych. Drogą wysadzaną wierzbami, (o których powyżej) wędrował codziennie Kazimierz Brodziński do miejskiej szkółki, która mieściła się nieopodal farnego kościoła p.w. św. Andrzeja. Dawna szkoła w Lipnicy Murowanej. Obecnie Izba RegionalnaLipnicka szkoła elementarna, którą zamknięto w 1772 r. po I-szym rozbiorze Polski, podjęła na nowo nauczanie od roku 1794, między innymi dzięki staraniom Jacka Brodzińskiego, dzierżawcy lipnickiego starostwa. Była to szkoła podstawowego nauczania urządzona na styl austriacki, tzw. szkoła trywialna, niższego stopnia obejmująca studium trzech przedmiotów. Obecnie w budynku szkoły, zrekonstruowanym w latach 1974-78 mieści się Izba Regionalna. Muzealna ekspozycja gromadzona od 1968 r., prezentuje też twórczość Kazimierza Brodzińskiego. W latach 1797-1800 do tej właśnie szkoły uczęszczał Kazimierz Brodziński, nauki pobierał też tu jego starszy brat Andrzej. Przyszły poeta wyniósł z kilkuletniego pobytu w lipnickiej szkole prawie wyłącznie złe wspomnienia, o czym pisze po latach:


...Nie znam straszniejszego nauczyciela nad tego, któregośmy mieli ......w tej kochanej szkole przez 3 lub 4 lata będąc, prócz pisać i nieco czytać po polsku i po niemiecku, nic więcej się nie nauczyłem ...


Ze szkolnych czasów oprócz groźnego profesora (był nim Marcin Dębski) zapamiętał wystrój klasy i moczące się w cebrzyku brzozowe witki, które były dla nauczyciela najważniejszym instrumentem nauki i wychowania. Szkoły nie lubił również z uwagi na ówczesne rozwarstwienia społeczne, widoczne również wśród dzieci. Uczniami były w większości dzieci lipnickich mieszczan, podkreślające swą wyższość nad resztą dzieci wiejskich i wyrażające również swą niechęć do szlacheckiego pochodzenia Brodzińskich.

Mimo marnej edukacji wyniesionej z lipnickiej szkoły zasłynął po latach jako poeta, a szczególnie jako autor sielanki wiejskiej "Wiesław". Dobra znajomość wiejskiego, (lipnickiego) ludu, wśród którego w dzieciństwie wyrastał i który darzył wielkim sentymentem, pozwoliła Brodzińskiemu przedstawić w tym poemacie atmosferę podkrakowskiej wsi, choć w nieco idealistycznym wizerunku. Bowiem z tych czasów zapamiętał szereg zwyczajów wiejskich, a szczególnie obrzędów weselnych niejednokrotnie w nich uczestnicząc. Pochwałę ludu zawarł też w innych swoich utworach jak: "Pieśni rolników polskich", "Rolnik". Niezależnie od złych szkolnych wspomnień z Lipnicy wyniósł też wiele radosnych przeżyć i pamięć krajobrazów, które go otaczały. W utworze "Wspomnienia mojej młodości" pisał jak kraj jest kochany, jak również doznał radości nad rzeką, gdzie dęby i łany. Istotnie, już po latach, na stronach swego pamiętnika przywołuje kraj lat dziecinnych (Lipnicę - przyp. autora). Było to wtedy, gdy stojąc na mogilańskich wzgórzach koło Krakowa, już jako oficer wojsk księcia Józefa Poniatowskiego spieszących w 1813 r. na pomoc Napoleonowi, sięgał wzrokiem ku wschodowi gdzie "kraj" ten się znajdował. " ... Wy dwa wyniosłe dęby, nad wsią panujące, Ty strumyku wędrowny po kwiecistej łące I Wy ciche, jak dawniej - szumiące dziś lasy, Już was może po wieczne nie zobaczę czasy. ..."

Kazimierz Brodziński w Lipnicy przebywał 10 lat. 21 grudnia 1804 roku w czasie kiedy pobierał nauki w Krakowie uczęszczając do gimnazjum, umarł mu ojciec (Jacek Brodziński pochowany został na lipnickim cmentarzu). Przerwał więc naukę i (pieszo - 8 mil) wrócił do Lipnicy. Zaprzyjaźniony z rodziną wieśniak zaprowadził go na grób ojca, a później do Rajbrotu gdzie osiadła po śmierci męża Anna Brodzińska, jego macocha.

Kościół w RajbrocieKolejnym więc etapem wędrówki śladami Kazimierza Brodzińskiego jest Rajbrot. Brodziński mógł dzierżawić lipnicki folwark tylko dożywotnio, toteż jego żona zmuszona została do jego opuszczenia. W sąsiedniej w stosunku do Lipnicy wsi - Rajbrocie wzięła w arendę majątek ziemski rajbrockiej plebani. Kazimierz pozbawiony wraz ze śmiercią ojca środków do życia, zdał się na łaskę macochy przebywając u niej przez 9 miesięcy na przełomie 1804/5 roku. Istotnym elementem jego edukacji i kształtowania się osobowości w okresie pobytu w Rajbrocie były częste, a ulubione wycieczki do malowniczej grupy skał położonych na wzgórzu Paprotna, między Lipnicą Górną a Rajbrotem. W lasach Paprotnej rozpamiętuje także swą sierocą dolę. W cytowanych już wielokrotnie "Wspomnieniach" pisze: " ... póki jeszcze służyła jesienna pora chodziłem w pole i ukryty w gęstwinach układałem rymy ..." Tam też zbierała się w święta okoliczna ludność śpiewając religijne i patriotyczne pieśni ku pokrzepieniu serc, z myślą o przyszłości narodu, były to bowiem pierwsze lata trwania dramatu rozbiorów.

Kamienie BrodzińskiegoW miejscowych społecznościach ale i nie tylko, imię Brodzińskiego jako narodowego poety, bodaj najbardziej rozsławiło owo skalne gniazdo wychodni piaskowcowych, zwane lokalnie "Kamieniami", do których w młodości wędrował. Doceniając wielki patriotyzm Brodzińskiego, jego umiłowanie rodzinnej ziemi, grupa działaczy bocheńskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego postanowiła nazwać ten skalny zabytek jego imieniem. Pierwotnie (od 1938 r.) rezerwat przyrody, dziś jako pomnik przyrody nieożywionej, są "Kamienie Brodzińskiego" cennym obiektem przyrodniczym i celem turystycznego poznania. Brodzińskiego sława na skalne zabytki imię jego przeniosła. I tkwią w ziemi kamienne cuda - przyrody pomniki, rzucone na szlak pogórskiej przestrzeni.

Pozbawiony jakiegokolwiek stałego zajęcia i towarzystwa ludzi znajdował spełnienie (do czego później się przyzna): "w drzewach, ziołach i strumykach, nad któremi czas mój pędziłem".

W Rajbrocie wzbudził się w Brodzińskim głód książki i potrzeba wyrażania swych myśli poprzez poezję. Wykorzystywał też melodie ludowych piosenek układając do nich własne słowa, zastępując nimi rodzime rajbrockie tematy. O samym Rajbrocie wspominał na kartkach swego pamiętnika następująco:

... Wieśniacy Rajbroda różnili się od włościan okolicznych obyczajami, wymową, a nawet strojem zupełnie prawie odmiennym. Liczne chaty rozproszone po dwóch pasmach wzgórzystych, około niespokojnej, często wylewającej rzeki, przez samych tkaczów były zamieszkane. Trzaski warsztatów rozlegały się od świtu do zmierzchu, a wszelkie wzgórza i trawniki pokryte były blichującym się płótnem. Pola mało zasianego, natomiast prawie cała wieś składała się z sadów, w których najwięcej włoskich orzechów. Na małym placu równym, w dolinie, stary drewniany kościółek Marji Pannie poświęcony...

Tak jak i w przypadku Królówki, na przestrzeni 200 lat, które minęły od pobytu Brodzińskiego w Rajbrocie, dokonały się zasadnicze przekształcenia w krajobrazie kulturowym wsi we wszystkich jego wymiarach. Pozostała jedynie te same wzgórza i ta sama rzeka Uszwica, groźna, nieujarzmiona, grożąca w każdej chwili powodziowymi wezbraniami.

Kończąc w roku 1809 tarnowskie gimnazjum zakończył równocześnie Kazimierz Brodziński swe fizyczne związki z rodzinnymi stronami. Przez karierę żołnierza księcia Józefa Poniatowskiego (lata 1809 - 1813) dotarł w swych męskich latach na wyżyny polskiej literatury. Historia spłatała mu jak to się mówi figla, jeden z najbardziej nienawidzących szkoły uczniów, stał się jednym z najbardziej sławnych jej absolwentów. Po latach powrócił w progi szkolne w Lipnicy Murowanej, ale już jako jej patron, wzór patriotycznych postaw i umiłowania lokalnej ojczyzny. Pamiętnik "Wspomnienia mojej młodości", są swoistym autoportretem poety, z okresu młodości wyniósł Brodziński bogatą siłę moralną, która ukształtowała jego charakter, umysł i stosunek do przyrody i ludzi.