tablica epitafijna upamiętniająca ofiary pożaru z 1875 i 1876 r.

Jedną z największych katastrof w bocheńskiej kopalni soli w czasach nowożytnych był tragiczny w skutkach pożar, jaki wybuchł 30 grudnia 1875 r. Przez nieostrożność maszynisty niedawno wprowadzonej w szybie Sutoris maszyny parowej, doszło do pożaru w komorze Beusta, który trawiąc liny, smary i drewniane konstrukcje, szybko rozprzestrzenił się na znaczną część kopalni.

Pomnik-nagrobek ofiar katastrofy na bocheńskim cmentarzuOśmiu górników zginęło w dymie, którego kłęby wydostawały się wszystkimi szybami na powierzchnię. Aby odciąć dopływ powietrza przysłonięto wszystkie wyloty szybów wielką ilością ściągniętego z całego miasta nawozu.

3 stycznia 1876 r. dyrektor salin Andrzej Furdzik i radca górniczy Edward Windakiewicz, mimo ostrzeżeń górników, zdecydowali się zjechać w podziemia aby zbadać sytuację. Niestety obaj zginęli w szybie, a wraz z nimi dwóch doświadczonych górników. Łącznie więc, ten tragiczny pożar pochłonął życie 12 osób.  Wszyscy zostali upamiętnieni na tablicy epitafijnej w podziemnej kaplicy św. Kingi. Ofiary katastrofy pochowano na cmentarzu komunalnym przy ulicy Orackiej, w kwaterze III, gdzie wzniesiono pomnik – nagrobek wykonany przez znanego bocheńskiego rzeźbiarza Wojciecha Samka. Postać Edwarda Windakiewicza, zasłużonego dla rozwoju polskiego górnictwa, upamiętnia nazwa jednej z ulic Bochni oraz osiedla mieszkaniowego.

O szczegółach pożaru i śmierci górników informowała obszernie ówczesna prasa galicyjska. Prezentujemy wycinki prasowe z Gazety Lwowskiej, nr. 3 z dnia 5 stycznia 1876 r.