piątek, kwiecień 19, 2024
Józef Chełmoński, Przed karczmą - pejzaż jesienny

Karczma Czerwieniec (w starszych dokumentach nazywana również "Zerwaniec" lub "Serwaniec") była przez 400 lat jednym z najciekawszych obiektów dawnej Bochni. Usytuowana przy ważnym trakcie handlowym z Węgier do Krakowa, zajmowała wśród bocheńskich gospód miejsce szczególne. Wzmianki źródłowe wskazują, że położona była przy dzisiejszej ulicy Czerwieniec, w miejscu zakładu produkcji urządzeń chłodniczych BOLARUS. W jej wnętrzach było zawsze gwarnie i wesoło, a bywało, że i niebezpiecznie.

Historia

Słynną karczmę zbudowali najpóźniej w pierwszej połowie XVI wieku możni Kmitowie z Wiśnicza, licząc zapewne na spore zyski płynące głównie ze sprzedaży trunków. Przez następne wieki pozostawała formalnie nadal własnością panów na Wiśniczu, tj. Barzych, Lubomirskich, Sanguszków, Potockich, którzy jednak najczęściej oddawali ją w dzierżawę swoim urzędnikom czy mieszczanom bocheńskim.

widok obecnej ulicy CzerwieniecPrzy karczmie działał browar, pobierający w poł. XVII w. znaczne ilości zboża z dworu w Dołuszycach, przeznaczone na produkcję piwa i pieczywa. W jej sąsiedztwie znajdowało się kilka domostw z zagrodami oraz stawy rybne. Do Serwańca biegła droga od kościoła św. Mikołaja w Bochni, którą przemierzały całe rzesze mieszczan spragnionych taniego piwa czy wódki, a czasem również mocnych wrażeń i wieści z dalekiego świata. A spotkać tu można było ludzi przeróżnej nacji i kondycji społecznej. Zatrzymywali się tu kupcy z Węgier, furmani przybywający z Bochni po sól, górnicy z bocheńskiej żupy, chłopi i okoliczna szlachta, a także urzędnicy zamkowi i Żydzi z Nowego Wiśnicza. Nęciła ta karczma wszystkich wędrownych muzykantów i rybałtów, a zwłaszcza bocheńskich żaków, którzy otaczali kołem bogatszych gości i śpiewali na ich cześć pochwalne piosenki, chcąc w ten sposób zarobić na garniec piwa czy gorzałki.

Karczma wg rysunku OrłowskiegoWładze Bochni niechętnym okiem patrzyły na czerwieniecką karczmę, która stanowiła poważną konkurencję dla gospód mieszczańskich w mieście. W 1682 r. wydały nawet zakaz kupowania w niej wszelkich trunków pod karą 5 grzywien. W połowie XIX wieku, gospodę prowadził Niemiec Papatsch, który miał sprowadzić na Czerwieniec pierwszy i jedyny w mieście bilard. W tym czasie, oprócz mieszczan bocheńskich, częstymi gośćmi byli urzędnicy i oficerowie austriaccy. W drugiej połowie XIX w. miasto podjęło starania o wydzierżawienie przywileju propinacyjnego i możliwość sprzedaży w gospodzie własnego, miejskiego piwa. przedwojenna pocztówka z widokiem Czerwieńca. Zbiory Muzeum im. St. Fischera w BochniGdy sprawę tę załatwiono pozytywnie, Rada Miejska zastanawiała się nad zakupem Czerwieńca i karczmy "Zbójeckiej" w Kurowie dla potrzeb miasta. W 1892 r. odstąpiono jednak od tego pomysłu, ze względu na bardzo wysokie koszty odbudowy karczmy po pożarze. Prawdopodobnie gospoda została odbudowana i została uwieczniona na fotografii wykonanej z Uzborni przed 1939 r.  Istniała chyba do 1945 r. kiedy to spłonęła w kolejnym pożarze, w gaszeniu którego uczestniczyli strażacy z OSP w Kolanowie.

Architektura

Karczma czerwieniecka na mapie z 1844 r.
Karczma czerwieniecka na mapie z 1844 r.

Ze źródeł pisanych i ikonograficznych nie jesteśmy w stanie odtworzyć dokładnie wyglądu czerwienieckiej karczmy. Wiadomo, że pierwotna karczma na Serwońcu była budynkiem drewnianym, szeroko rozbudowanym i otoczonym stajniami, w którym oprócz izby szynkowej mieściły się miejsca noclegowe, a przez pewien czas także kancelaria stacji celnej. Jej wygląd zapewne nie odbiegał od innych karczem i gospód okresu staropolskiego

Na austriackiej mapie z 1844 r. karczma Czerwieniec zaznaczona jest jako duży budynek na planie litery T. Drewnianą karczmę zastąpił murowany, wielkopański zajazd. Ludwika Stasiak, w swojej powieści "Krwawe ręce. Powieść z dziejów rzezi galicyjskiej" tak go opisywał:

Za miastem, na starym gościńcu krakowskim widać z daleka olbrzymi, murowany dom. Pamięta on czasy Rzeczypospolitej, struktura jego świadczy, że kto wie czy nie budował go ten sam artysta, który stawiał prześliczny zamek Kmitów w Wiśniczu. Ośm ogromnych doryckich kolumn attykę dźwiga, na attyce rzeźbione herby państwa wiśnickiego, renesansowe kute w kamieniu. Mury te Czerwieńcem zwane były niegdyś zajazdem wielkopańskim i szlachecką gospodą

Bardziej więc wtedy przypominał wyglądem klasycystyczny pałacyk, niż podmiejską gospodę. Po kolejnym pożarze odbudowano karczmę w skromniejszej formie. Na wspomnianej przedwojennej pocztówce widać duży budynek na planie prostokąta z dachem dwuspadowym i szeregiem okien.

Ciekawostki

W księgach miejskich Bochni, możemy przeczytać o wielu bójkach, pijatykach, kradzieżach i innych dramatycznych wydarzeniach jakie miały miejsce na Czerwieńcu.  W 1555 r. przy grze w karty doszło do bijatyki między jej uczestnikami, w trakcie której posiekano szablą Kacpra Kolanowskiego, a niedaleko karczmy zamordowano szlachetnego Stanisława Głuchowskiego. W 1567 r. gospoda doszczętnie spłonęła wskutek strzelania z rusznicy przez mieszczanina bocheńskiego Stanisława Gabońskiego. W 1612 r. w trakcie ogromnej bijatyki mieszczanie pobili i okradli chłopów z Dołuszyc i Kurowa, o co skarżył się w Trybunale Koronnym ówczesny ich pan - Sebastian Lubomirski z Wiśnicza. W 1733 r., jak zapisał kronikarz parafii w Chełmie, nauczyciel śpiewu o nazwisku Kański, miał pójść na Serwaniec,

i tam w karczmie pijąc gorzałkę, tak ją zbytnie pił, że się w nim gorzałka zajęła i nagle tamże umarł

Goszczący w szynku Żydzi z Wiśnicza, narażeni byli na ciągłe szykany i złośliwe figle ze strony bocheńskich żaków. Nawet specjalnie płacona danina zwana "kozubalcem" nie powstrzymywała ich od dalszych żartów. Na pożegnanie mieli śpiewać Żydom:
To żydowskie miasto ufundowano
w tym żydowskim mieście nic nie słychano
tylko
Aj waj simnichaj
cindzi lindzi bom, bom, bom...

Uroki i atmosferę dawnej karczmy, dobrze oddaje utwór "Poranny sen"zamieszczony na płycie "Żyć tu. W hołdzie tradycji" wydanej z okazji 750-lecia miasta Bochni.