Sprawy o cudzołóstwo zawsze były i są smakowitym kąskiem dla opinii publicznej. Romans wysokiego urzędnika z cudzą żoną dziś może pokrzyżować komuś karierę lub zakończyć się rozpadem małżeństwa. Okazuje się, że w średniowieczu konsekwencję takich czynów były znacznie gorsze, o czym świadczy sprawa landwójta Lipnicy Murowanej z 1418 r.

uwięzienie w dybachW 1418 r. przed sądem najwyższym prawa niemieckiego w Krakowie miała miejsce ciekawa sprawa związana z Lipnicą Murowaną. Otóż były landwójt (zastępca wójta, zwłaszcza w sprawach sądowych) Maciej, skarżył się na obecnego wójta Peszkę i rajców lipnickich, o to, że ci pojmali go we własnym folwarku, pobili i skrępowali, a następnie jak złodzieja i łupieżcę zaprowadzili do miasta. Tam na rynku postawiono go pod pręgierzem i przykuto łańcuchem za szyję i ręce. Następnie ustawiono obok niego - jak sam twierdził - jakąś nieznaną mu kobietę. Po uwolnieniu go spod pręgierza zakuto go razem z tą kobietą na 1 tydzień i 1 dzień w dyby. Gdy po tym czasie Maciej wyrokiem wspomnianego na początku sądu został uwolniony i szedł przez miasto z ww. kobietą został bezprawanie proskrybowany czyli wygnany z miasta. Za wyrządzone krzywdy domagał się od sądu krakowskiego 160 grzywien zadośćuczynienia.

Sprawa jest o tyle ciekawa, że owa kobieta to Piechna, żona mieszczanina Lecha, którą publicznie oskarżono o cudzołóstwo. Bardzo więc możliwe, że uwięziono i wygnano ich oboje z miasta nieprzypadkowo. Jak widać, w średniowieczu niewinny romans nie zawsze kończył się bez konsekwencji...
Owa wzmianka potwierdza też istnienie w Lipnicy pręgierza i dyb, w których więziono oskarżonych i wystawiano ich na widok publiczny.

Źródło: Słownik historyczno-geograficzny województwa krakowskiego w średniowieczu, Kraków 2000, cz. III, z. 3, s. 654