piątek, maj 17, 2024

Spis treści

 Operacja łapanowsko-limanowska

Za początek tej operacji uważa się dzień 2 grudnia 1914 r., kiedy to oddziały austro-węgierskie zaatakowały wzdłuż doliny Łososiny Limanową, natomiast na lewym skrzydle niemiecka 47. Dywizja Piechoty podjęła natarcie w kierunku Łapanowa, Zbydniowa i Żegociny. mapka operacji łapanowsko-limanowskiejBezpośrednią komendę nad grupą uderzeniową objął generał dywizji, Joseph Roth. Centralny odcinek walk, to rejon Leszczyny, Muchówki, Żegociny, Rajbrotu i Lipnicy Murowanej. Jak zapisał w kronice parafialnej Żegociny ks. proboszcz Andrzej Pawicki

Walki na tej linii trwały przez 14 dni. Prusacy dążyli do wyparcia Moskali z lepszych pozycyj, przyczem wielu ich ginęło a mnóstwo odnosiło rany. Celem wypędzenia Moskali z Leszczyny strzelali Prusacy płonącymi pociskami i spalili całą wieś, ale dopiero walka na bagnety i przełamanie pozycji rosyjskich w Rajbrocie zmusiły ich do dalszego odwrotu. Przez cały czas walk był szpital w Kościele i na plebanji w Żegocinie, a nabożeństwa odprawiało się w kaplicy na cmentarzu, a potem w zakrystji.

Szczególnie krwawe walki toczyły się o górujące nad Rajbrotem wzniesieniem Kobyły (631 m n.p.m.) Wzgórze to było zaciekle bronione przez14. rosyjską DP z VIII korpusu gen. Brusiłowa i aż sześć razy przechodziło z rąk do rąk. 8 grudnia wieczorem opanowali je Rosjanie, ale wyczerpani walką byli zbyt słabi by je utrzymać i następnego dnia wycofali się, przed węgierskimi huzarami. Pamiątką po tych krwawych zmaganiach są cmentarze wojenne nr 300 i 303, na których pochowano łącznie 654 żołnierzy obu armii.

Bitwa o Żarnówkę

walki o ŻarnówkęAle i inne wzgórza jak: Widoma, Łopusze, Żarnówka, Górczyna oraz wszystkie okoliczne wsie były miejscem niezwykle zaciekłych walk o przysłowiową "każdą piędź ziemi".  Inny naoczny świadek tych wydarzeń, Marcin Krawczyk z Łąkty Górnej, wspomina krwawe walki o wzgórze Żarnówka (449 m.n.p.m) jakie miały miejsce 4 grudnia:

Straszny widok przedstawiał się ze wzgórza Żarnówka: działą grzmiały jak gradowe pioruny: "gwery i maszingwery" zdawało się, iż szumią, gdyż pojedynczych strzałów nie można było rozróżnić , kurzawa była tak wielka, że ciężko było ujrzeć w niej ogień palących się domostw, których kilka spłonęło. Po kilku godzinach Rosjan wyparła kawaleria węgierska przy silnym oporze w rejonie kościoła i Żarnówki, gdzie na pomoc przyszły wojska pruskie. Po skończonej walce około 4 po południu Żegocina została oczyszczona z Rosjan, a Żarnówkę zajęli Prusacy. Pobojowisko w rejonie Żegociny, przedstawiało okropny widok, pola pokryte zabitymi Prusakami, Rosjanami, Austriakami. Obok mnóstwo broni i materiałów zrabowanych poprzez Rosjan i ukrytych w okopach".

Wojska nie mogąc sobie poradzić z chowaniem zabitych, zmusiły do tego chłopów pod kierownictwem wójta Szymona Piecha.

Legioniści Piłsudskiego na ziemi bocheńskiej

tablica upamiętniająca pobyt Piłsudskiego w Lipnicy MurowanejW walkach o Żarnówkę od strony południowej brał udział I pułk piechoty Legionów Polskich. Po przenocowaniu w Bełdnie legioniści udali się przez Limanową do Marcinkowic gdzie dołączyli do reszty oddziału i walczyli w krwawej bitwie. Powrócili w te okolice we święta Bożego Narodzenia, aby odpocząć po bitwie pod Łowczówkiem. Ulokowali się na kwaterach w Lipnicy Murowanej, Lipnicy Górnej i Rajbrocie. Sztab znajdował się w domu oznaczonym numerem 6 przy lipnickim rynku. Do szkoły w Rajbrocie przybył w sylwestrowy wieczór z pobliskiej Lipnicy brygadier, Piłsudski, który poprosił o wygłoszenie noworocznego toastu swojego ulubieńca - znanego z fantazji i dzielności ułana Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego. Wieniawa, któremu już "kurzyło się ze łba regulaminowo", życzył Piłsudskiemu by jako naczelnik "zespolił i dał naszej Ojczyźnie nad wszystkimi wrogami ostateczne zwycięstwo". Po latach, gdy Piłsudski został Naczelnikiem Państwa, koledzy ochrzcili Wieniawę mianem Wernyhory z Rajbrotu.

W dolinie Stradomki i na Patrii

działania zbrojne w rejonie Sobolowa 8 grudnia 1914 rTrzeci, zachodni odcinek ofensywy leżał w rejonie Sobolowa i doliny Stradomki. 7 grudnia Rosjanie zajęli silne pozycje obronne na wschód od ujścia Stradomki do Raby. Obsadzili zalesione wzgórza w Gierczycach, Sobolowie i Zoni. Nazajutrz o świcie, wojska 3 Dywizji Piechoty, po uciążliwym nocnym marszu po oblodzonych drogach, uderzyły na Sobolów. Do wsi wtargnął pułk Arcyksięcia Reinera, odnosząc zdecydowany sukces. Strzelcy cesarscy z pułków tyrolskich (z charakterystycznym orlim piórem przy kapeluszach) obsadzili również Zonię i Wolę Nieszkowską. Atmosferę tych dwóch dni dobrze oddaje opis potyczki w Nieprześni, autorstwa naocznego świadka tych wydarzeń, Anny Gurbiel. Oddział żołnierzy austriackich wpadł w zasadzkę na wzgórzu Turkawka, gdzie obecnie znajduje się cmentarz wojenny nr 338. Jak pisze autorka:

wojska rosyjskie spostrzegły oddział austriacki i porozumiewając się na migi uderzyli na wojska austriackie. Rozpoczęła się ogromna bitwa na bagnety. Łomot bagnetów, krzyk, jęk nie do opisania. (...)Litości nie zaznał żaden z walczących żołnierzy, żaden nie uszedł żywy. Rosjanie doszczętnie wszystkich wybili zostawiając trup na trupie.

Sukces Rosjan był przejściowy. W nocy potwornie zmęczony oddział musiał uciekać przed nadchodzącymi Austriakami. Nazajutrz nad pobojowiskiem krążyły z przeraźliwym krzykiem kruki i wrony, a miejscowi chłopi odzierali z butów i odzienia poległych żołnierzy. Tak wyglądała wojenna rzeczywistość w wielu wsiach powiatu bocheńskiego. Po niezwykle zaciętych walkach Austriacy opanowali pozycje rosyjskie w okolicach Sobolowa (Buczyna, Grabina, Stradomka, Wieniec, Chrostowa, Kamyk, Zonia, Wola Nieszkowska, Nieprześnia) biorąc do niewoli 1500 jeńców i zabijając wszystkich, którzy się nie poddawali. O skali tych działań niech świadczy fakt, że w tym rejonie po zakończeniu walk dokonano ponad 50 prowizorycznych zbiorowych pochówków.

Nie oznaczało to jednak końca walk w tych okolicach. W rękach Rosjan pozostawało umocnione, bezleśne wzgórze w Gierczycach-Czyżyczce. Przez żołnierzy austro-węgierskich nazywane było Łysą Kopą, współcześnie często nazywane jest Patrią. Każdy kto kiedykolwiek miał okazję tam się znaleźć, wie, że rozciąga się stamtąd wspaniały widok na dolinę Raby i Stradomki. Ten kto panował na Czyżyczce, kontrolował również okoliczne doliny i strategiczną linię kolejową Kraków - Tarnów. Krwawy szturm Austriaków na Patrię 10 grudnia nie przyniósł oczekiwanych efektów. Mimo straszliwych strat Rosjanie obronili wzgórze, a ich kontratak odepchnął wojska austriackie za Stradomkę i Polankę. Wyczerpani Rosjanie nie byli jednak w stanie iść dalej, a 12 grudnia rozpoczęli stopniowy odwrót na wschód, w stronę Dunajca. Niezwykle okrutna i krwawa bitwa limanowsko - łapanowska dobiegła końca, choć walki o linię Raby trwała jeszcze do 15 grudnia i toczyły się m.in. w parafii chełmskiej, o czym wspomina ówczesny proboszcz ks. Adolf Albin. Z jego zapisek wiadomo, że Moskale zajęli plebanię i pobliskie wzgórze Grodzisko, gdzie się okopali.

Wojenne epizody w Bochni

Bochnia początkowo leżała poza główną linią frontu. 3 grudnia Rosjanie zajęli bocheńską żupę i uruchomili wydobycie soli na własne potrzeby. Dzień później austriacki aeroplan wyrzucił na miasto ulotki. 5 grudnia Austriacy zrzucili z aeroplanu bombę na ul Kazimierza Wielkiego, zabijając dwóch żołnierzy rosyjskich i kilku ciężko raniąc. Następnego dnia doszło do ponownego bombardowania lotniczego pozycji rosyjskich, tym razem w rejonie gimnazjum. Pojedyncze oddziały austriackie podchodziły coraz bliżej miasta, o czym świadczy potyczka w rejonie plant w nocy 11/12 grudnia 1914 r. Rosjanie powoli zaczynali się wycofywać, ale początkowo planowali obronę miasta, wytaczając armaty na okoliczne wzgórza: Campię, Murowiankę, Uzbornię. Wieści o sukcesach Austriaków na południu zmusiły ich jednak do szybkiego odwrotu z miasta 14 grudnia. Dzień później Bochnia była wolna od okupacji Moskali.

Straty wojenne

Spalone domy w Leszczynie. Fot. Archiwum Wojenne w Wiedniu, przełom 1914/1915 r.Działania zbrojne prowadzone w listopadzie i grudniu przyniosły nie tylko ogromne straty ludzkie wśród żołnierzy, ale także pojedyncze ofiary wśród ludności cywilnej. Walki w Beskidach i na Pogórzu Wiśnickim przyniosły też wielkie straty materialne. Wieś Leszczyna była niemal cała spalona, wiele domów spłonęło również w Rajbrocie. Ludność wiejska kryła się po lasach, kopiąc ziemianki dla siebie inwentarza. Chłopi chowali w nich także resztki jedzenia, o czym świadczy nieco może humorystyczna historia z Żegociny, o której wspominano jeszcze wiele lat po wojnie. Otóż w czasie walk jeden ze szrapneli (granatów) austriackich trafił w ukryty przed Rosjanami połeć słoniny, co wzbudziło wśród nich wesołość, a nawet naśmiewano się, że Austriacy strzelają słoniną.
Wkraczające do wsi wojska rabowały konie, krowy i żywność dla obu armii. Pola były zniszczone pociskami i liniami okopów - nic więc dziwnego, że jeszcze przez cały rok 1915 na wsiach panował głód i choroby. Wskutek działań wojennych spalono większość mostów (m.in. most kolejowy na Rabie), a drogi i linie kolejowe wymagały gruntownych napraw. We wsiach nadrabskich uszkodzone były wały przeciwpowodziowe, zerwane linie telegraficzne i telefoniczne. Prawie wszędzie zamykano szkoły a budynki zamieniano na kwatery i szpitale dla rannych żołnierzy. Najważniejsze jednak, że linia frontu przesunęła się daleko na wschód, a mieszkańcy okolic Bochni mogli głęboko odetchnąć i wrócić do smutnej rzeczywistości.

Bibliografia:

  • K. Garduła, L. Ogórek, Śladami I wojny światowej między Rabą a Dunajcem, Kraków 1988
  • J. Paprota, Operacja łapanowsko-limanowska w regionie bocheńskim, Kronika Bocheńska, nr:12, grudzień 2004
  • J. W. Urbankowa, Moskale w Bochni (wspomnienia) cz. 1 i 2, Wiadomości Bocheńskie, nr 4 R. 2009, nr 1 R. 2010
  • S. Kobiela, Operacja łapanowsko-limanowska 2-12. XII 1914, Wiadomości Bocheńskie, nr 1 R 2010
  • T. Olszewki, I wojna światowa w Żegocinie i okolicy - krwawy grudzień 1914 r., http://zegocina.pl/historia/opracowania/1wojna/1wojna.htm (dostęp: 07.07.2017)